Miały być pieszczoty…
Przeczytane / 20/01/2018

Nastawiałem się na wyrafinowane pieszczoty intelektualne, a dostałem niepierwszej świeżości jakości wywody akademickie. Dag Oistein Endsjo jest norweskim religioznawcą, profesorem uniwersytetu w Bergen. Jeśli o seksie mówi na wykładach tak jak pisze, to mam spore obawy o frekwencję. „Seks a religia. Od balu dziewic po święty seks homoseksualny” – tytuł powoduje dreszczyk, prawda? Wszystkie religie świata, od najbardziej rozbudowanych systemów do pierwotnych religii plemiennych zawsze immanentnie włączały w katalog najważniejszych przykazań, misteriów i przypowieści kwestie cielesnego obcowania. Wiemy mniej więcej jak to wyglądało w judaizmie, islamie, chrześcijaństwie, buddyzmie, hinduizmie, bo to kwestie obecne w kulturowym dyskursie, ale od profesora zajmującego się tematem zawodowo oczekiwałbym nieco więcej niż tylko paru zdań o skądinąd ciekawym obyczaju religijnym pewnego plemienia papuaskiego. Okładka przykuwa uwagę: W książce „Seks a religia” autor uważnie przygląda się religijnym postawom wobec seksu w kulturach świata. Podczas gdy chrześcijaństwo odmawia osobom homoseksualnym miejsca w Kościele, buddyjscy mnisi traktują seks gejowski jako święte  misterium. Nastoletnie chrześcijanki przysięgają Bogu, że nie będą uprawiać seksu aż do czasu zawarcia małżeństwa w obawie, że nie zostaną zbawione. Wielu wyznawców różnych religii zastanawia się, czy Bóg potępia małżeństwa z osobami o innym kolorze skóry i dlaczego do pewnych zasad religijnych dotyczących seksu przywiązuje się…

Rotmistrz niezłomny
Przeczytane / 11/01/2018

Narcyz Łopianowski był bohaterem wschodniego września ’39. Przedwojenny rotmistrz dowodzący uzbrojonymi w butelki z naftą i „regulaminową” broń rozbił wielokrotnie silniejszy oddział Armii Czerwonej. Sami Rosjanie twierdzili, że stracili 19 czołgów i 800 żołnierzy. Łopianowski był przekonany, że czołgów co prawda unieruchomili więcej, ale żołnierzy utłukli mniej. Podejrzewany o współpracę z komunistami napisał w latach sześćdziesiątych swój raport z prób werbunku zatytułowany „Rozmowy z NKWD 1940-1941”. Rotmistrz został internowany pod koniec września przez Litwinów. W lipcu 1940 roku już przez Rosjan przewieziony do obozu w Kozielsku, potem w Griazowcu. W październiku trafia na Łubiankę, gdzie zostali zakwalifikowany przez NKWD jako potencjalny sprzymierzeniec. W słynnej „willi szczęścia” w Małachówce przechodzi pranie mózgu przez Zygmunta Berlinga, ale się nie poddaje. Do układu Sikorski-Majski siedzi w więzieniach w Butyrkach i Putywlu. Wstępuje do armii Andersa. Przez Iran i Palestynę trafia do Wielkiej Brytanii. Zostaje cichociemnym. W kwietniu ’44 zrzucony do Warszawy. Walczy w Powstaniu jako dowódca odcinka pod pseudonimem „Sarna”. Z obozu Offlagu VII A Murnau wyzwala go armia amerykańska. Jedzie do Anglii, stamtąd do Kanady, gdzie mieszka do końca życia. Rękopis „Rozmów z NKWD” Łopianowski napisał w latach 60., ale drukiem ujrzał światło dzienne dopiero dwadzieścia lat później. Wartość historyczna tej książki…

Piekielnie słuszna diagnoza
Przeczytane / 08/01/2018

Od czasu studiów czytam to mniej więcej raz do roku. Żeby sobie przypomnieć dlaczego żyjemy w tak irracjonalnych, po prostu głupich czasach. Jose Ortega y Gasset napisał „Bunt mas” prawie sto lat temu. Nie będę omawiał tego eseju, nie będę go streszczał, bo głęboko wierzę, że wszyscy, albo prawie wszyscy go znają. Powiem czym on jest dla mnie. To świadectwo genialnego wzroku hiszpańskiego myśliciela. W czasach rewolucji bolszewickiej, narodzin włoskiego faszyzmu, kiełkowania niemieckiego nazizmu, on mówił wprost jakie są przyczyny tych zjawisk. Pierwszy raz w historii szerokie masy doszły do władzy, faktycznej władzy. Europa straciła władzę nad światem, a ludzie zyskując panowanie w swoich państwach, przestali panować nad sobą. Europejczycy nie potrafią żyć inaczej, jak tylko porwani przez jakieś wielkie jednoczące przedsięwzięcie. Kiedy go brak, wyrodnieją, tracą siły, a dusze ich zaczynają ulegać rozkładowi. Jesteśmy obecnie świadkami początków czegoś takiego.

Katarscy Doskonali
Przeczytane / 02/01/2018

W powszechnej świadomości wiara katarów zaginęła razem z rzezią zamku Montsegur. Tam po wielu miesiącach oblężenia w 1244 roku ostatnich kilkuset wiernych poddało się papieżowi. Poddało mu swoje ciała, ale nie dusze. Zostali żywcem spaleni, bo nie wyrzekli się swojej wiary. A była to wiara dzisiaj prawie zupełnie zapomniana. Odwoływali się do Nowego Testamentu, do Jezusa, ale też do wcześniejszych, gnostycznych poglądów. Widzieli świat czarno-biały, było dla nich jasne, że istnieją tylko dobro i zło, duch i materia, ciało i dusza. Wszystko pośrodku to wyłącznie ułuda. Katarska wiara miała pochodzić wprost od Marii Magdaleny, która po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa uciekła ze Świętym Graalem najpierw do Włoch, a stamtąd do Langwedocji, gdzie tak rozkwitła i następnie męczeńsko zakończyła swój żywot wiara katarska. Niektórzy twierdzą, że właśnie w zamku Montsegur był przechowywany Graal, choć papiescy żołnierze odkryli w skarbcu wyłącznie złoto i srebro. Antoine Gadal był badaczem katarskich tajemnic. Zawodowo opiekował się jaskiniami, w których przed wiekami kolejni Doskonali wchodzili po trudnych stopniach wtajemniczenia. W książce „Na ścieżkach Świętego Graala. Misteria dawnych katarów” odtworzył czteroletnią drogę od nowicjatu do najwyższego wtajemniczenia. Cztery lata trwało umieranie, żeby się odrodzić. Doskonali – tak byli nazywani „duchowni” katarscy, choć nie każdy musiał iść tą…

Plama na honorze wolnego świata
Przeczytane / 28/12/2017

Paperclip – tak Amerykanie nazwali supertajny projekt, który zakładał zapewnienie bezpieczeństwa nie tylko nazistowskim naukowcom, ale też niektórym zwykłym mordercom w mundurach, o ile ci drudzy zechcieli świadczyć swoje usługi dla CIA. Wiele lat zajęło amerykańskiemu społeczeństwo najpierw uświadomienie sobie, że tuż obok może spokojnie mieszkać faszystowski zbrodniarz, a jeszcze więcej czasu pochłonęło doprowadzenie niektórych z nich przed oblicze sądu. Ostatni z nich stanął przed amerykańską sprawiedliwością w 2014 roku. Został osądzony, ale zmarł spokojnie w starości na amerykańskiej ziemi. „Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera” Erica Lichtblau’a to opowieść o kilku faszystach i kilku ich łowcach. Opowieść o dążeniu do sprawiedliwości wbrew całemu światu, który wydawał się tolerować fakt, że największe sukcesy technologiczne powojennych Stanów Zjednoczonych były dziełem ludzi mających mniej lub bardziej wprost krew słowiańskich i żydowskich niewolników na rękach. Wśród tych, którzy dzięki rządowi USA i/lub szefostwu CIA mogli liczyć nie tylko na bezpieczeństwo, ale też na godne życie byli nie tylko naukowcy pracujący nad rakietami V1 i oficerowie na usługach amerykańskiego wywiadu, ale i lekarze. Jednym z nich był Hubertus Stronghold, który proces w Norymberdze obserwował ze swojego nowego, przytulnego domu w San Antonio. To był proces, w którym o jego…

Autorzy piekła
Przeczytane / 19/12/2017

Buchenwald był pierwszym miejscem, gdzie Niemcy wprowadzili w życie chore majaki swojego wodza. Niektórzy twierdzą, że był to najokrutniejszy obóz w całej historii nazizmu. Obóz to brzmi bezosobowo, a przecież za tą fabryką cierpień i śmierci stali konkretni ludzie. Karl i Ilse Kochowie. „Bestie z Buchenwaldu. Karl i Ilse Kochowie – najgłośniejszy proces o zbrodnie wojenne XX wieku” Flinta Whitlocka to opowieść o kilku procesach, w których różne sądy próbowały dojść prawdy i wymierzyć sprawiedliwość. A tak naprawdę to książka szukająca odpowiedzi na pytanie o faktyczną odpowiedzialność żony komendanta obozu, którą nazywano wówczas Suką z Buchenwaldu, piękną, zalotną i rzekomo chorobliwie bezwzględną Ilse Koch. My, Polacy, wiemy doskonale czym były niemieckie obozy koncentracyjne, w których za płotami z drutu kolczastego działo się prawdziwe piekło. Kiedy jednak młody, kompletnie nieprzygotowany amerykański oficer Keffer zobaczył 11 kwietnia 1945 roku na własne oczy Buchenwald, jego życie już nigdy nie było takie jak wcześniej. Doprowadzenie ludzkości do takiego stanu trwało raptem kilka lat. W październiku 1934 roku Karl Koch został komendantem obozu koncentracyjnego Sachsenburg. Tak, to raptem dwa miesiące po tym, kiedy Adolf Hitler został formalnie dyktatorem Niemiec. Koch zasłynął jako bezwzględny i okrutny fanatyk. To wystarczyło, żeby dostał od najwyższych władz wyjątkowe zadanie:…

Naprawdę wiesz, że Ziemia istniała sto lat temu?
Przeczytane / 10/12/2017

Ludwig Wittgenstein jak żaden filozof zmienił mnie dawno temu. Po „Traktacie logiczno-filozoficznym” nic nie było już takie samo. Później wydano nieopublikowane za jego życia „Dociekania filozoficzne”. I byłem pewny, że na tym się kończy dorobek Wittgensteina. Przypadkiem zobaczyłem w księgarni „O pewności” i wiedziałem, że muszę to mieć. „O pewności” to zbiór notatek pisanych przez Wittgensteina w ostatnich dwóch latach życia, kiedy jego aktywność intelektualną zajmowała ciągła polemika z „Dowodem na zewnętrznego świata” Moore’a. Nie były to łatwe dwa lata. Wittgenstein cierpiał wówczas na raka prostaty, jadł wyłącznie chleb z serem i biadolił, że ludzie generalnie żyją za długo. A jednak ogień jego myśli do dzisiaj budzi respekt. To już nie jest autor rewolucyjnego „Traktatu”, tutaj mamy do czynienia z człowiekiem, który wiedząc, że to niemożliwe wciąż chce wierzyć w możliwość komunikacji, z samym sobą, światem i innym człowiekiem. Wittgenstein u schyłku życia dochodzi do wniosku, że epistemologia, ludzka umiejętność poznawania jest w rzeczywistości grą językową. I to jest bardzo pozytywny wniosek! Tytuł tego zbioru zapisków mógłby brzmieć raczej: „O wiedzy”, bo głównym tematem są rozważania na tym, co to znaczy „wiem, że”. Pytania, które stawia Wittgenstein są dla osób spoza świata epistemologii, czy w ogóle filozofii, pytaniami absurdalnymi. Jak…

Lektura obowiązkowa
Przeczytane / 01/12/2017

Prawie rok temu, na Wigilię dostałem pocztą książkę od nieznajomych – rodziców dwójki dzieci z Mazur, państwa Cendrowskich, którym tutaj dziękuję! „Bezlitosna immunizacja. Prawda o szczepionkach” dr. Aleksandra Kotoka swoje odczekała, bo przez te prawie sześćset stron momentami bardzo technicznego, medycznego języka łatwo się nie jest przedrzeć. Ale było warto. Bardzo. Moje zdanie na temat obowiązku szczepień jest chyba powszechnie znane: uważam, że państwo nie ma prawa zmuszać ludzi do jakichkolwiek PROFILAKTYCZNYCH procedur medycznych. Nawet gdyby było udowodnione, że szczepionki są stuprocentowo skuteczne i takoż bezpieczne, a nie jest… Kotok po kolei rozprawia się z chorobami i szczepieniami mającymi przed nimi chronić. Nie będę pisał o każdej po kolei, zdradzę jedynie ogólny wniosek: skuteczność szczepień jest mocno dyskusyjna, w odróżnieniu od solidnie udokumentowanych i bardzo licznych niepożądanych odczynów poszczepiennych. Tę książkę powinien przeczytać każdy lekarz i każdy rodzic.

Pojednanie światów
Przeczytane / 25/11/2017

W skrajnym przypadku mamy do dyspozycji alternatywę: wojnę kultur, dosłowną wojnę co widzimy każdego dnia w różnych częściach świata, albo dialog oparty na wiarygodnych stanowiskach. Jan Paweł II zdecydowanie, bezkompromisowo stawiał na dialog. „Pojednanie światów. Dialog z religiami” to zbiór fragmentów przemówień papieża na temat różnych religii, oczywiście przede wszystkim wiodących na świecie, ale także zupełnie niszowych religii „naturalnych”. Najbardziej znany, chyba powszechnie, jest dialog Jana Pawła II z judaizmem. Żaden z wcześniejszych papieży nie pochylił się tak głęboko nad kwestią nie tylko holokaustu, ale przede wszystkim mostów między wiarą chrześcijańską, a żydowską. Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, ale czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i – można powiedzieć – naszymi starszymi braćmi.(…) Przede wszystkim obie nasze religie, w pełni świadome licznych łączących je więzów, a szczególnie świadome owej „więzi”, o której mówi Sobór, chcą być uznawane i respektowane, każda w swej własnej tożsamości, bez jakiegokolwiek synkretyzmu i dwuznacznego przywłaszczania. Kwestia dialogu chrześcijańsko-żydowskiego wydaje się najbardziej bliska sercu Jana Pawła II z dwóch powodów, radosnego i przerażającego, Abrahama i holokaustu. Wspólne dziedzictwo duchowe i wspólne doświadczenie piekła powodowały, że papież widział możliwość i konieczność zbliżenia z…

Gęsty Kisiel
Przeczytane / 17/11/2017

Dzisiaj do Stefana Kisielewskiego przyznają się chyba wszyscy. Pamiętam, kiedy był ikoną środowisk „korwinowskich”, nawet bez grama zrozumienia – trzeba było twierdzić, że był on geniuszem 🙂 „Rzeczy najmniejsze” to zbiorek aforyzmów, myśli, zdań, zaczepek intelektualnych Kisiela. Pozornie do przeczytania w jeden wieczór. Faktycznie do przemyśleń na długie miesiące. Moje ulubione: „Ten, kogo nigdy nie drażniły poglądy własne, nie ma prawa walczyć z poglądami cudzymi”. Lakoniczność jaką lubię najbardziej.