Kocham Bydgoszcz, kocham te ulice, gmachy, parki. Często sobie wyobrażam, jak tu było pięknie przed wojną. Każdy kamień, każda ulica to pewna opowieść. Są jednak takie miejsca, których aurę czuć na odległość. Taki jest gmach więzienia na Wałach Jagiellońskich. „Więzienie na Wałach Jagiellońskich. Szkice z lat 1939-1956” Anny Perlińskiej i Krzysztofa Sidorkiewicza to skromna, ale niesamowicie treściwa historia tego miejsca. W niecałe dwadzieścia lat więzienne mury były świadkami ciągłego koszmaru. W męczarniach, torturach i egzekucjach ginęli tam najwartościowsi bydgoszczanie. Zarówno podczas okupacji, jak i po wojnie w bydgoskim więzieniu byli katowani Polacy tylko dlatego, że byli Polakami. Ich oprawcami byli Niemcy i komuniści, ale gdzieś obok do Zła przykładali ręce „zwykli” ludzie, sąsiedzi. Autorzy zdecydowali się nie tylko na obraz statystyczny, techniczny, naukowy, ale pokazali mnóstwo konkretnych historii. Takich jak historia młodziutkiej, 20-letniej Heleny Bembnistówny, która rzekomo 4 września 1939 roku pokazała polskim żołnierzom mieszkanie folksdojcza Wernera Kowalczewskiego. Rzekomo został on przez Polaków zamordowany jako dywersant, choć później – co zeznała przed sądem siostra Heleny – był widziany cały i zdrowy. 18 grudnia 1939 roku sędzia Kurt Henning wydał wyrok: utrata praw i wolności obywatelskich oraz kara śmierci. Helena została w celi brutalnie zgwałcona i pobita. W dniu egzekucji napisała…
„Modern Islamic Political Thought. The Response of the Shi’i and Sunni Muslims to the Twentieth Century” Hamida Enayata wyszła drukiem w 1982 roku. To nie była inna epoka, to był po prostu inny świat. Mimo to warto sięgnąć po tę pozycję, bo jako jedna z nielicznych w ciekawy sposób konfrontuje islam z europejskimi – a nieznanymi tam zupełnie lub rozumianymi zupełnie inaczej – pojęciami ze sfery politologii. Enayat podchodzi do tematu islamu bardzo europejsko, choć ma świadomość, że próba skatalogowania muzułmańskich zasad europejskimi etykietami nie za bardzo może się udać. Mimo wielowiekowych relacji ze światem zachodu, mimo okupacji i kolonizacji, islam posiada własną terminologię adekwatną do rzeczywistych wierzeń. Szacunek jednak za próbę. Trzeba jednak pamiętać, że mimo zdecydowanej dominacji sunnizmu w świecie arabskim, autor wyraźnie preferuje szyicką wizję islamu. Książka zaczyna się od rozważań na temat źródeł konfliktu między szyitami a sunnitami. W tej kwestii powiedziane zostało już chyba wszystko, albo prawie wszystko. Kryzys związany z kalifatem jest jednym z efektów tego konfliktu. Jednak jeśli rozmawiamy o samym państwie, w rozumieniu europejskim, to trudno nie podzielić wrażenia autora, że jedynie takie pojęcia jak kalifat i państwo islamskie w jakikolwiek sposób jest adekwatne do naszej siatki pojęć. Tamtejsza kultura nie zna…
W Polsce na chorobach się zwyczajnie zarabia: robią to koncerny, robi to państwo, robią to lekarze. Oczywiście pacjent, który jest poniżany, poniewierany, lekceważony za wszystko obarcza odpowiedzialnością tego, kogo może złapać za rękę: lekarza. Paweł Reszka przygotowując się do napisania książki „Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy” poznał szpital od środka. Zatrudnił się jako sanitariusz. Do tego przeprowadził szczere, bo anonimowe rozmowy z dziesiątkami lekarzy, także tych „na stołkach” i urzędnikami odpowiedzialnymi za stan polskiej służby zdrowia. Nawet jeśli jakąś część tych wypowiedzi zmyślił, to i tak obraz wyłania się przerażający i beznadziejny. System jest zaprojektowany tak, żeby z gigantycznych pieniędzy przeznaczanych na służbę zdrowia żyło się świetnie wszystkim, oprócz pacjentów. Na szczycie łańcucha pokarmowego są oczywiście ci, którzy trzymają w rękach decyzje warte miliardy złotych. Oni są panami życia i śmierci. Niżej są ci, którzy postanowili uszczknąć z pańskiego stołu i pracując w publicznych placówkach, tak naprawdę zarabiają fortuny w swoich klinikach, przychodniach, poradniach itp. To jest jedna ścieżka. Druga jest bardziej rozciągnięta: od tłustych misiów zarabiających grube pieniądze dzięki kilku wąskim specjalizacjom do młodych lekarzy wypruwających sobie żyły za darmo, żeby tylko móc tłuściochom spojrzeć zza pleców na ręce i czegoś się nauczyć. Młode koty oczywiście słusznie kalkulują,…
Dla mnie, ale i pewnie dla Czytelników tego bloga, islam nie jest ziemią całkowicie nieznaną. Przyznam się jednak od razu, że w 2003 roku kiedy wyszła książka „Oblicza współczesnego islamu” o tej religii, kulturze nie wiedziałem praktycznie nic. Świat też był zupełnie inny. A mimo to czytając tę książkę dzisiaj, wciąż można wiele się dowiedzieć. Dla laików lub semi-laików to pozycja bardzo wartościowa głównie przez to, jak szeroko patrzy na świat islamu. „Oblicza współczesnego islamu” to zbiór jedenastu artykułów pod redakcją Ewy Machut-Mendeckiej. Redaktorka postawiła sobie zadanie pokazania – z natury rzeczy dość powierzchownego – całego spektrum zjawisk definiujących islam. Dla ludzi pierwszy raz stykających się z islamem ciekawy będzie artykuł „Szyizm we współczesnym i klasycznym islamie” Katarzyny Pachniak. Ile razy słyszymy obiegowe opinie na temat podziału w islamie? O tym, że generalnie sunnici i szyici niczym się nie różnią. Autorka wyraźnie pokazuje relacje między tymi odłamami, z lekko widoczną sympatią do szyizmu, ale można jej to wybaczyć 🙂 Mnie bardzo zainteresował i otworzył oczy na parę spraw artykuł „Prawo muzułmańskie wczoraj i dziś” Marka Dziekana. Oczywiście wszyscy wiedzą, że islam jest systemem totalnym, w którym religia, prawo, gospodarka, oświata i praktycznie wszystkie inne sfery życia się przenikają, ale Dziekan…
Tradycyjnie byliśmy państwem opartym na wolności. Kiedy w 1573 roku uchwalaliśmy deklarację warszawską – wielką kartę wolności sumienia – pozostałe państwa Europy jeszcze nie myślały w takich kategoriach. To Polska wyznaczała kierunki, a mogliśmy to robić, bo zewnętrznych wrogów odstraszała silna armia i doskonale operujący zarówno mieczem, jak i dyplomacją władcy. Ci z kolei byli trzymani w szachu przez naszą tradycyjnie kochającą wolność szlachtę. Nie od zawsze było tak pięknie. Jeszcze Bolesław Chrobry kazał wybijać zęby tym, którzy jedli w poście zakazane przez Kościół mięso. Oddajmy sprawiedliwość także realiom, w których przyszło wykuwać polskie rozumienie wolności: kiedy na zachodzie Europy, ale i na Śląsku, płonęły stosy, w drugiej połowie XIII wieku biczownikom groziło więzienie i konfiskata majątku. Piastowie rozumieli, że oddzielenie sfery politycznej od religijnej jest niezbędne. Oczywiście na tyle, na ile to wówczas było możliwe. Największą rolę odegrała polska szlachta, zdeterminowana w walce o utrzymanie wolności religijnej na terenie kraju. Kiedy w 1554 roku biskup poznański skazał na śmierć za herezję szewca Pawła Organistę, ujęła się za nim ponad setka wielkopolskiej szlachty i magnaterii. Zdziwionemu biskupowi powiedzieli wprost: „Nie bierzemy na siebię obrony szewca, ale przewidujemy, iżbyś to samo, co by ci się dziś z szewcem udało, zrobił jutro…
Islam jest podzielony prawie od samego początku. Różnice wydające się nam bardzo niewielkimi, dla muzułmanów stanowią rów nie do przeskoczenia. Szyici i sunnici często żyją obok siebie w przyjaźni, ale czasem te kosmetyczne różnice doktrynalne powodują, że sięgają po broń. Nie jest łatwo zrozumieć istotę sporu tylko z książek. Warto tam pojechać, rozmawiać ze zwykłymi ludźmi i z autorytetami religijnymi. A jeśli nie da, to cóż… Trzeba czytać takie rzeczy jak „The Sunna and Shi’a in History. Division and Ecumenism in the Muslim Middle East”. Książka jest zbiorem artykułów pod redakcją dwóch profesorów z Tel Aviv University. Dwanaście tekstów analitycznych traktuje o konflikcie, czy raczej podziale islamu od zarania do dzisiaj. Generalnie podział dotyczył różnicy w postrzeganiu spadku władzy po śmierci Mahometa – szyici byli przekonani, że władzę powinni dzierżyć potomkowie Proroka, a sunnici byli odmiennego zdania. From the very beggining, the Sunni-Shi’i divide revolved mainly around political issues, which did, however, also involve doctrinal elements regarding the authority of the rules. The Shi’is contended that „Ali – the Prophet’s cousin and son-in-law – and his male descendants, the Twelver Imams, had inherited Muhammad’s charisma, and were hence entitled not only to be his political successors but also to wield…
Szukałem w sejmowej bibliotece czegoś na temat obecnej sytuacji w Iraku. Trafiłem na książkę „Irak wobec zmian ładu na Bliskim Wschodzie a rozwój społeczeństwa obywatelskiego”. Tytuł sugerował, że to jakaś rozprawka niejakiej Pauliny Jagody Warsza, ale wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego i rok wydania 2017 mnie skusił. Nie żałuję, to jedno z najciekawszych opracowań jakie czytałem na temat tego kraju – a po polsku przyznaję, że nie czytałem nic lepszego. Ta książka to chyba faktycznie jest jakaś praca naukowa, magisterka, może doktorat, ale to oczywiście nie jest w żadnym wypadku wada. Paulina Jagoda Warsza w ciekawy – nieco może zbyt momentami osobisty jak na pozycję naukową – sposób opisuje dzisiejszą sytuację Iraku na tle różnic kulturowych, których my, Polacy możemy nie rozpoznać na pierwszy rzut oka. Naród, nacjonalizm, tożsamość, władza – to wszystko jest na Bliskim Wschodzie zupełnie czymś innym niż w Europie. My nie potrafimy już sobie wyobrazić rozmów o państwie bez kontekstu narodowego. Na Bliskim Wschodzie kluczowym terminem jest za to umma – społeczność, wspólnota – która generalnie nie ma odpowiednika w europejskiej socjologii i politologii. Autorka skupiła się na „obywatelskości”, ewentualnej przyszłości ruchów oddolnych, społecznych w Iraku, ale na szczęście nie straciła dystansu i nie twierdzi, że demokracja to…
Tytuł mnie skusił. Poczułem przez chwilę niedyskretny zapach ironii, kiedy nad tytułem widniało nazwisko żydowskiego tytana komunistycznej ynteligencji. Serio, ja naprawdę lubię ich poczytać po latach, w większości zachowują świeżość te nienachalne agitki. „Zaćmienie informacyjne” przypomniało mi emocje, które czułem w czasach gdy powstało, w 1984 roku. Miałem wtedy dziewięć lat, pamiętałem przez mgłę czołgi na ulicach, ale jako że w szkole podstawowej większość dzieciaków to byli synowie i córki wojskowych, a szkoła była w bliskiej odległości od wojskowego lotniska, pamiętam głównie strach. Nie wiem skąd się w dziecięcej łepetynie wziął symbol atomowego grzyba, pamiętam za to skąd się wziął smak płynu lugola. Byłem głęboko przekonany, że świat za chwilę zwyczajnie wyparuje, a my wszyscy razem z nim. Trudno się dziwić, że większość mojej „ekipy” z tamtych czasów została punkowcami 😉 Toeplitz oczywiście sili się na poważniejsze diagnozy, niż naiwne lęki dziewięciolatka. Jego rozważania idą w stronę końca świata, który może się wydarzyć z trzech powodów: zagłady ekologicznej (po Czarnobylu to było dość powszechne wówczas twierdzenie) połączonej z demograficzną i gospodarczą, zagłady kosmicznej spowodowanej przez wydarzenia niezależne od człowieka w żaden sposób albo wskutek globalnego samobójstwa nuklearnego. Ciekawie się czyta o zaćmieniu informacyjnym w kontekście czasu i miejsca na ziemi,…
Komuniści już dawno doszli do wniosku, że rewolucji nie da się wygrać z karabinem w ręku, tylko z piórem. Nie chodzi bowiem o to, żeby obalać królów i carów, bo na ich miejsce przyjdą towarzysze jeszcze bardziej królewscy i carscy. Chodzi o to, żeby zniszczyć rodzinę, zniszczyć fundament społeczeństwa, a wówczas nowy człowiek powstanie sam, jak feniks z popiołów zacofanego ciemnogrodu. „Rewolucja seksualna zagraża dzieciom” Mathiasa von Gersdorffa to pozycja z półki religijnej wizji świata. To nie jest ani zarzut, ani zachęta – to fakt, który trzeba mieć na uwadze czytając swoisty raport z niemieckiego pola bitwy o dusze. Na plus muszę zapisać precyzyjne zdiagnozowanie autorów i celu rewolucji seksualnej, która dając ludziom – głównie kobietom – nieskrępowaną wolność cielesną, odebrała po cichu dużo więcej, bo tożsamość. Autor dość obszernie cytuje w tej sprawie Helmuta Kentlera, którego i ja chętnie tutaj przytoczę: Rozwiązłość seksualna powinna zrewolucjonizować wszystkie dziedziny życia, aby, jak do tego dążyli Marks i Marcuse, można było zbudować „nowe” społeczeństwo „nowych” ludzi: „Postulat swobody seksualnej jest wyrazem sumienia domagającego się zmian kulturowych, zmian norm i stosunków władztwa, w celu zmniejszenia ucisku i ludzkiej niedoli”. Pierwszy etap rewolucji seksualnej powiódł się całkowicie: niemieckie społeczeństwo już w latach 60. i…
Jest rok 1994. W Algierii trwa kolejna wojna domowa między rządem a Zbrojną Grupą Islamską. Jihadyści wpadają do zapomnianej przez Boga i historię, nieistniejącej nawet na mapach wioski Ajn Deb i mordują wszystkich mieszkańców. Wśród nich małżeństwo Schiller – szanowanego szejka niemieckiego pochodzenia i jego żonę. Rodziców mieszkających we Francji braci. Prawdę odkrywa starszy z braci, który leci do Algierii pomodlić się na grobie rodziców. Na pomniku widzi zupełnie inne nazwiska, niż Schiller: Aisza Majdali i Hassan Hans zwany Si Mourad. Zaczyna swoje śledztwo, które prowadzi go prosto w odchłań koszmaru. Ojciec okazuje się być jednym z ważniejszych ogniw nazistowskiego systemu. Jako wybitny chemik pracował m.in. w Auschwitz, Birkenau i innych obozach śmierci. Po wojnie uciekł na Bliski Wschód przez Turcję, następnie Egipt i ostatecznie zaszył się w malutkiej, algierskiej wiosce gdzie był bohaterem walk o niepodległość tego kraju. Rachel nie daje sobie rady z przeszłością: popełnia samobójstwo, żeby oddać cześć ofiarom swojego ojca. Malek w spadku dostaje jego dziennik. W odróżnieniu od brata, nie ma wykształcenia ani kompetencji intelektualnych. Ma za to uliczny charakter wyniesiony z muzułmańskich przedmieść Paryża. Buduje z przyjaciół grupę, która ogłasza antyjihad, bo jest przekonany, że „islamiści” (w odróżnieniu od muzułmanów) prędzej czy później posłużą…