To nie jest książka dla każdego. Jeśli nie interesujesz się alternatywnymi wersjami historii Europy, nie wciągają cię teorie spiskowe i poszukiwanie przyczyn głębiej niż w mediach, to się zanudzisz na śmierć. „W mrocznym świecie tajemnic Syjonu. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa czy zakonspirowani władcy Europy” pary brytyjskich autorów zarabiających na demaskowaniu masonów, templariuszy i innych zakulisowych mistrzów marionetek to pozycja dla wybranych.
Lynn Picknett i Clive Prince wykonali kawał solidnej roboty. Na prawie sześciuset stronach przeanalizowali francuskie węzły spiskowe od czasów Marii Magdaleny do początku XXI wieku. Wyjściowym materiałem był ujawniony niejaki Konwent Syjonu, dość dobrze udokumentowana tajna organizacja, która pojawiła się na scenie w pierwszej połowie XX wieku, ale której korzenie miały sięgać blisko tysiąc lat głębiej. Zarysowana oś czasowa od ucieczki Marii Magdaleny po śmierci Chrystusa – przez Włochy – do Francji z jednej strony, a powstanie Unii Europejskiej z drugiej – to musi budzić u jednych uśmieszek politowania, u drugich podniesioną brew i zaciekawienie tak brawurową tezą.
Nie będę zdradzał jakimi ścieżkami idzie dochodzenia brytyjskich autorów, bo jeśli kogoś interesuje tematyka, to bym mu popsuł radość czytania, a jeśli kogoś temat nie rusza – to bym zanudził na amen. Zachęcam jednak do lektury także tych, którzy teorie spiskowe przyjmują bez żadnych emocji. Jako zwyczajnie coś, na czym opiera się od zawsze polityka i dyplomacja. W tej książce można znaleźć mnóstwo, setki informacji, które będąc zupełnie jawnymi danymi, są mimowolnie pomijane nawet przez znawców tematu.
Dla przykładu: jednym z wątków, bardzo pobocznych, jest temat Jana Chrzciciela. Dla katolików to jeden z najważniejszych świętych, otwierający drzwi Chrystusowi, a w tradycji religijnej prawie nieobecny. Wiadomo na pewno, że dwa tysiące lat temu miał swoich uczniów podobnie jak Jezus. Wiadomo, że nie wszyscy pałali do siebie sympatią i zdarzały się oskarżenia i spory o prymat. A wiesz, że do dzisiaj istnieje społeczność religijna odwołująca się do mesjanizmu nie Jezusa, a Jana?
Wyznawcy Jana – johannici – na Bliskim Wschodzie wcale nie wymarli. Istnieją do dziś jako sekta jedynych żyjących na świecie wyznawców religii gnostyckiej, mandaizmu. Nazywa się ich mandejczykami, ich kapłani zaś zwą się nazorejczykami. Do niedawna ich domem były bagniste tereny na południu Iraku i Iranu, gdzie prześladowania ze strony reżimu Saddama Husajna były szczególnie brutalne. Mimo że po pierwszej wojnie nad Zatoką Perską w roku 1991 wielu z nich rozpierzchło sie po świecie (…) ich podstawowa społeczność w dalszym ciągu zamieszkuje Irak, skupiając się wokół południowoirackiego miasta An-Nasirija (…) Uznają Jana Chrzciciela za swego najważniejszego proroka i odrzucają nie tylko nauki Jezusa, ale wręcz czują do niego nienawiść uważając za uzurpatora, który przejął ruch Jana i odebrał należne mu przywództwo.
I takie to spiskowe teorie, którym warto poświęcić parę wieczorów…
No Comments
Comments are closed.