Zazwyczaj piszę o przeczytanych książkach od razu. „Serotoninę” odłozyłem kilkanaście tygodni temu. Wciąż nie wiem, jak ją odebrać. Michel Houelllebecq to pisarz wyjątkowy, co do tego nie ma wątpliwości. Ale czy „Serotonina” też jest taka? A może po prostu po „Uległości” poprzeczka była za wysoko?
Jest wszystko, co powinno być u tego autora: dekadentyzm, seks, filozofia. A jednak czegoś brakuje, nie wiem czego. Błysku geniuszu. Palca Bożego. Sama prowokacja to za mało.
Niestety.
No Comments
Comments are closed.