Max Czornyj jest na polskim rynku pisarskim wyjątkowym autorem. Niekoniecznie dlatego, że jego talent przyćmiewa konkurencję, choć często tak jest. Czornyj wypracował sobie własny styl pierwszoosobowej narracji. Oczywiście w historii literatury nie on pierwszy tak pisze, ale właśnie on konsekwentnie opowiada historie złych i bardzo złych ludzi ich własnym językiem. Tym razem oddał scenę pani Koch, demonicznej komendantowej obozu, o który chyba nawet bardziej niż Auschwitz stał się synonimem bezlitosnego i bezsensownego okrucieństwa nazistów.
Nie ma chyba sensu w tym miejscu mówić o Ilse Koch, bo historie o odnalezionych w Buchenwaldzie abażurach z ludzkiej skóry, o wypreparowanych głowach więźniów, o rozjeżdżaniu koniem bezbronnych grup szkieletów w pasiakach wszyscy już słyszeli, albo przeczytają biorąc do ręki ?Bestię z Buchenwaldu? Maksa Czornyja. Zresztą autor dość oszczędnie stara się epatować okrucieństwem.
Książka Czornyja obiecywała coś więcej niż tylko widowiskowe okrucieństwo. Przynajmniej mnie do lektury skusiło jedno zdanie z okładki. Chciałem się dowiedzieć ?co sprawiło, że wrażliwa dziewczyna, urocza córka przeciętnego robotnika, stała się wyrafinowaną sadystką?? Niestety, próba odpowiedzi na to pytanie okazała się nieskuteczna. Trzeba jednak przyznać, że autor potraktował to zagadnienie bardzo pobieżnie, by nie powiedzieć: powierzchownie.
Ilsę Koch poznajemy bliżej, kiedy jest młodą dziewczyną w ogarniętych przygnębieniem po pierwszowojennej klęsce Niemczech. Ilse pracuje fizycznie w fabryce, później w księgarni, gdzie najlepiej sprzedają się nazistowskie broszury propagandowe. Dziewczyna bardzo chce się wyrwać z beznadziei i wybiera takie metody, jakie ma do dyspozycji: imprezy, wyuzdany seks, szemrane, ale noszące wysoko głowę towarzystwo chłopaków. Przypadek chce, że towarzystwo to stanowi podwaliny ruchu nazistowskiego. Śliczna dziewczyna szybko odnajduje się w tym środowisku. Dostaje pracę w partii i zaczyna błyszczeć. Wreszcie zostaje zauważona przez drugiego człowieka w III Rzeszy, ?najwierniejszego z wiernych? – Heinricha Himmlera, który aranżuje jej małżeństwo z Karlem Kochem, w którego żyłach płynie brunatna krew. Takie małżeństwo nie miało alternatywy: było skazane na rzeczy wielkie. Oczywiście w ramach nazistowskiego szaleństwa.
Późniejsze losy zarówno Karla, jak i Ilse, autor ?Bestii z Buchenwaldu? pokazuje dość precyzyjnie: obóz, wewnętrzne, niemieckie postępowania, które kończą się odebraniem Ilse władzy i przeniesieniem Karla do Majdanka, a później wyroki. Opowiada o wszystkim ?Bestia?, ?Wiedźma? – ale czy naprawdę jesteśmy w stanie zrozumieć jej punkt widzenia? Czy autorowi udało się uniknąć stworzenia niewiarygodnego kolażu własnych emocji i projekcji uczuć nazistki sprzed blisko wieku?
?Bestię z Buchenwaldu?, podobnie jak inne książki Czornyja, czyta się wybornie. Doskonały warsztat pisarski sprawia, że na kilka wieczorów płynnie zanurzamy się w snutą przez niego opowieść. To doskonała książka dla każdego, kto chciałby zapomnieć o znanym sobie świecie i poznać inny: może bardziej okrutny, może koszmarny, ale przecież na swój sposób także rzeczywisty. I tyle powinno wystarczyć. Ja odłożyłem tę książkę z pewnym rozczarowaniem, bo nie przyniosła nawet próby odpowiedzi na pytanie o ludzką naturę. Gdyby nie sugestia z okładki, że autor chce pokazać coś więcej niż tylko makabrę, byłbym zachwycony. Mimo wszystko nieczęsto zdarzają się w ostatnich latach powieści, które ?żyją? w czytelniku tak długo po skończeniu lektury jak właśnie ?Bestia z Buchenwaldu?. Ukłony dla autora.
No Comments
Comments are closed.