Jest rok 1994. W Algierii trwa kolejna wojna domowa między rządem a Zbrojną Grupą Islamską. Jihadyści wpadają do zapomnianej przez Boga i historię, nieistniejącej nawet na mapach wioski Ajn Deb i mordują wszystkich mieszkańców. Wśród nich małżeństwo Schiller – szanowanego szejka niemieckiego pochodzenia i jego żonę. Rodziców mieszkających we Francji braci.
Prawdę odkrywa starszy z braci, który leci do Algierii pomodlić się na grobie rodziców. Na pomniku widzi zupełnie inne nazwiska, niż Schiller: Aisza Majdali i Hassan Hans zwany Si Mourad. Zaczyna swoje śledztwo, które prowadzi go prosto w odchłań koszmaru. Ojciec okazuje się być jednym z ważniejszych ogniw nazistowskiego systemu. Jako wybitny chemik pracował m.in. w Auschwitz, Birkenau i innych obozach śmierci. Po wojnie uciekł na Bliski Wschód przez Turcję, następnie Egipt i ostatecznie zaszył się w malutkiej, algierskiej wiosce gdzie był bohaterem walk o niepodległość tego kraju. Rachel nie daje sobie rady z przeszłością: popełnia samobójstwo, żeby oddać cześć ofiarom swojego ojca. Malek w spadku dostaje jego dziennik. W odróżnieniu od brata, nie ma wykształcenia ani kompetencji intelektualnych. Ma za to uliczny charakter wyniesiony z muzułmańskich przedmieść Paryża. Buduje z przyjaciół grupę, która ogłasza antyjihad, bo jest przekonany, że „islamiści” (w odróżnieniu od muzułmanów) prędzej czy później posłużą się przykładem Hitlera i zaczną budować swoje obozy koncentracyjne.
Powieść jest ponoć oparta na faktach, ale nawet gdyby nie była, to robi mocne wrażenie. Tak jak hitlerowskie Niemcy wypaczyły nacjonalizm, tak „islamiści” wypaczają islam. A historia lubi się powtarzać, niekoniecznie jako farsa. Bardzo mocny głos w dyskusji.
One Comment
Dobry wpis. Dodaję stronę do ulubionych.