Redaktor 007 i Gang Olsena

12/05/2014

girlZachwytów nad ostatnią częścią trylogii Stiga Larssona nie było końca. Że „The girl who kicked the hornets’ nets” to  najlepsza powieść z cyklu, że najlepiej napisana, wciągająca i z niemal baśniowym przesłaniem: Dobro zwycięża, jednostka może wygrać w starciu z wszechwładnymi siłami Złego, choćby oznaczały one najtajniejsze służby i sam rząd. No ba, pewnie że może, jeśli autor narysował z jednej strony nadludzkich bohaterów – dzielnego dziennikarza i pachnącą geniuszem dziewczynę, a z drugiej strony pokracznych spadkobierców nieodżałowanego Gangu Olsena.

Tym razem przeurocze dziewczę, które oprócz pamięci doskonałej i laurki najlepszego hakera świata jest też jak pamiętamy z poprzedniego tomu wręcz nieśmiertelna, prawie całą powieść spędza w szpitalu. Dla jej dobra rzecz jasna, bo Zło w postaci najtajniejszej, najgłębiej zakamuflowanej komórki szwedzkiego wywiadu, kontrwywiadu czy Bóg wie czego jeszcze tylko się czai za drzwiami, żeby ją porwać i do końca jej dni zamknąć w wariatkowie. Dziewczyna nie chce z nikim rozmawiać, ale… przyjmuje ofertę dzielnego redaktora, który jako jeden z nielicznych wierzy głęboko w jej niewinność. Krok po kroku dołączają do niego kolejni sprzymierzeńcy. Śledztwo prowadzi do samego jądra szwedzkich służb specjalnych. To co mogłoby naprawdę wywołać grozę, czyli bezsilność jednostki która jest wtłoczona w jakąś olbrzymią grę służb, czy choćby po prostu administracji – jak u Kafki, tutaj budzi uśmiech politowania. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale agenci służb dybiący na Prawdę i pannę Salander to ekipa żywcem wyjęta z wesołej gromadki Olsena. Do tego stopnia, że w jej imieniu akcje prowadzą kompletni nieudacznicy – imigranci z Europy Wschodniej, a jeden z jej liderów, agent specjalny z wieloletnim stażem, nie potrafi skutecznie popełnić samobójstwa strzelając sobie w głowę. Dobre?

 

No Comments

Comments are closed.