To nie jest książka dla każdego. Jeśli nie interesujesz się alternatywnymi wersjami historii Europy, nie wciągają cię teorie spiskowe i poszukiwanie przyczyn głębiej niż w mediach, to się zanudzisz na śmierć. „W mrocznym świecie tajemnic Syjonu. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa czy zakonspirowani władcy Europy” pary brytyjskich autorów zarabiających na demaskowaniu masonów, templariuszy i innych zakulisowych mistrzów marionetek to pozycja dla wybranych. Lynn Picknett i Clive Prince wykonali kawał solidnej roboty. Na prawie sześciuset stronach przeanalizowali francuskie węzły spiskowe od czasów Marii Magdaleny do początku XXI wieku. Wyjściowym materiałem był ujawniony niejaki Konwent Syjonu, dość dobrze udokumentowana tajna organizacja, która pojawiła się na scenie w pierwszej połowie XX wieku, ale której korzenie miały sięgać blisko tysiąc lat głębiej. Zarysowana oś czasowa od ucieczki Marii Magdaleny po śmierci Chrystusa – przez Włochy – do Francji z jednej strony, a powstanie Unii Europejskiej z drugiej – to musi budzić u jednych uśmieszek politowania, u drugich podniesioną brew i zaciekawienie tak brawurową tezą. Nie będę zdradzał jakimi ścieżkami idzie dochodzenia brytyjskich autorów, bo jeśli kogoś interesuje tematyka, to bym mu popsuł radość czytania, a jeśli kogoś temat nie rusza – to bym zanudził na amen. Zachęcam jednak do lektury także tych, którzy teorie spiskowe…
Przyznaję, nie czytałem dwóch pierwszych tomów przygód dzielnego Tylera Locka, choć sprzedały się w milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na ponad 20 języków. Lubię thrillery z nutką spisków, ale jakoś Boyd Morrison mnie odstraszał zbytnim jak na mój gust epatowaniem komercją. „The Roswell Conspiracy” przeczytałem w dwa wieczory i teraz nie wiem sam, czy to był stracony czas, czy całkiem przyjemna, choć pobawiona głębszych emocji rozrywka. Jest w tej powieści wszystko, co znamy z Indiany Jonesa: piękne i niebezpieczne kobiety, tajemnice, obce wywiady, bohaterów wyjętych z Jamesa Bonda, kosmos i von Danikena. A że czasem sensu brak? Cóż, takie wymogi akcji, chciałoby się rzec. Osią akcji jest tajemniczy metal, który pierwszy raz zaobserwowano na miejscu katastrofy tunguskiej na początku XX wieku. Okazuje się, że ma on niesamowitą moc, która wykorzystana do celów militarnych na zawsze może odmienić losy świata. Tyler Locke – inżynier i były wojskowy – wraz z przyjacielem lecą do Australii, żeby spotkać się z 75-letnią Fay, która chce im coś pokazać. Na miejscu zastają strzelaninę, dwóch Rosjan chce zamordować staruszkę, a te dzielnie daje im odpór karabinem. Podczas brawurowego pościgu i błyskotliwych wymianach ciosów obaj napastnicy giną. Wtedy Locke już wie, że Fay jest w posiadaniu naprawdę…
A co jeśli Żydzi nigdy nie mieszkali na terenach dzisiejszej Palestyny? Co jeśli Pismo zostało świadomie zmienione? Steve Berry to amerykański pisarz, sprzedał kilkanaście milionów książek tłumaczonych na wiele języków. Dan Brown zachwala go mówiąc, że reprezentuje jego „kind of thriller” – i ma rację. „The Alexandria Link” (w polsce wyszło pod koszmarnie nietrafnym tytułem „Zagadka aleksandryjska”) to kolejny raz opowiadana historia Indiany Jonesa. Tym razem nasz bohater to Cotton Malone: były agent Departamentu Sprawiedliwości USA, który staje przed brakiem wyboru. Żeby uratować syna (a potem cały świat), musi rozwiązać zagadkę prowadzącą wprost do… Biblioteki Aleksandryjskiej. Oczywiście są strzelaniny, są pogonie, zwroty akcji, dramatyczne dialogi i akcja pędząca niczym Niemcy w meczu z Brazylią. Nie to jednak sprawiło, że czytałem tę powieść z zaciekawieniem, a intrygująca teza. Co jeśli Pismo Święte, a zwłaszcza Stary Testament, zostało świadomie zmienione podczas kolejnych przekładów? Dzisiaj najstarsze zachowane rękopisy Nowego Testamentu pochodzą z IV i V wieku naszej ery (Kodeks Synajski i Kodeks Watykański). To jednak jest zrozumiałe, cudem byłoby, gdyby przetrwały starsze oryginały. Ale ciekawostką jest brak jakichkolwiek naprawdę starych egzemplarzy Tory. Najstarszy zwój pisany w języku hebrajskim pochodzi z przełomu XII i XIII wieku naszej ery. Można oczywiście podnosić wiele argumentów dowodzących,…