Lichy, ale skuteczny kombinator, mistrz dworskich gierek. Wyjątkowy wizjoner. Szef hitlerowskiego wywiadu, który uniknął szafotu w Norymbergii. Walter Schellenberg.
Lubię wspomnienia, zwłaszcza ludzi, którzy naprawdę mają co wspominać. Schellenberg miał o czym opowiadać. A mimo to jego „Wspomnienia” to trzysta stron bełkotu, którego chyba jedynym zadaniem było ochronić jego własną szyję przed stryczkiem. Jego wizja wojny, w której niemieckie karetki we wrześniu 39 odwożą do szpitali niemieckich i polskich (!) żołnierzy jest wzruszająco naiwna. Podobnie jego charakterystyka najwyższych faszystowskich dygnitarzy, których w zdecydowanej większości uważa za idiotów.
Mimo wszystko lektura „Wspomnień” nie jest totalną stratą czasu. Jest tam arcyciekawy wątek, kiedy już w obliczu upadku III Rzeszy Schellenberg rozważa z Himmlerem kształt przyszłej Europy. Może ja jestem przewrażliwiony, może szukam sensu tam, gdzie go nie ma, ale cholernie mi to coś przypomina.
Reichsfuhrerze – rzekłem. Nie myślmy teraz o tarciach, jakie się może i wytworzą w przyszłości. Zastanówmy się przede wszystkim nad tym, jak usunąć obecne napięcia, które przeszkadzają w utworzeniu nowej Europy. To zaś oznacza, że musimy znaleźć jakąś podstawę kompromisowego rozwiązania, aby zakończyć tę wojnę.
Himmler przeskoczył znów na mapie do Polski i powiedział: Ale Polacy będą musieli dla nas pracować? Odparłem: Musimy stworzyć taką sytuację, aby wszyscy współpracowali z nami z własnej woli. Wszyscy musimy znaleźć się w tej samej łodzi, a każdy, kto nie zechce wiosłować, utonie.
No Comments
Comments are closed.