„The Winter Ghosts” to kolejna opowieść Kate Mosse osadzona w południowej, górzystej Francji i nawiązująca do czasów katarskiego holokaustu. Po „Labiryncie” nastawiałem się następną epicką historię, a kiedy wziąłem do ręki niepozorną książeczkę, już wiedziałem, że to tylko przystawka. Ale jaka pyszna!
Faktycznie, „Zimowe zjawy” – bo pod takim tytułem ukazało się to po polsku – najpierw były opowiadaniem pod tytułem „The Cave”. Nie jestem fanem przerabiania, zwiększania objętości i dodawania wątków tylko po to, żeby coś mogło wyjść z samodzielną okładką i przynieść parę groszy autorowi i wydawnictwu. Tym razem jednak zrobiłbym wyjątek, ale tylko dlatego, że lubię mamrotanie pani Mosse.
Frederick Watson szuka ukojenia po stracie brata, który nie wrócił z Wielkiej Wojny. Prawdopodobnie zginął, ale jak wielu żołnierzy podczas każdej wojny, oficjalnie został „zaginiony w akcji”, a ciała nie znaleziono. Freddiego poznajemy, kiedy przychodzi do małego antykwariatu z zabytkowym rękopisem i prosi o tłumaczenie. Zanim antykwariusz się do tego zabierze, Freddy opowiada mu swoją historię. Jadąc zimą 1928 roku peryferiami południowej Francji podczas burzy wypada z drogi. Słyszy dziwne głosy. Wydaje mu się, że to majaki, efekt szoku powypadkowego. Dociera wreszcie do małej mieściny Nulle, gdzie zostaje zaproszony na tajemnicze, rytualne święto, w którym biorą udział wszyscy mieszkańcy. Podczas uroczystości dochodzi o napadu, tak mu się przynajmniej wydaje. Wraz z przepiękną Farbisse uciekają podziemnym tunelem. Jeszcze w nocy Freddie wysłuchuje jej dramatycznej historii. Kiedy budzi się w hotelowym łóżku, nikt nie wierzy, że w ogóle wychodził z pokoju, ale on już ma cel: odnalezienie Fabrisse.
Tym razem to nie koszmarna historia religijnych mordów jest główną osnową opowieści, choć oczywiście jak to u Mosse ten temat jest kluczem. „The Winter Ghosts” jest opowieścią o emocjach, bólu, samotności, wyrzutach sumienia. Da się to przeczytać podczas jednej butelki wina, a robiąc to rozważnie, niespiesznie, przy „If on a Winter’s Night…” Stinga i odpowiednio dwóch butelkach francuskiego wina Kate Mosse gwarantuje dwa piękne wieczory. I tę drugą opcję rekomenduję…
No Comments
Comments are closed.